Kopalnia "Michał" w Michałkowicach.
Wczesnym rankiem 1 września 1939 roku polsko - niemiecką granicę w ok. Michałowowice przekroczył liczący ok. 200 ludzi oddział
Freikorpsu "Ebbinghaus" dowodzony przez obersturmbannführera SA
Wilhelma Pisarskiego (bytomskiego działacza NSDAP). Jego głównym zadaniem było zajęcie kopalni "Michał". Do bezpośredniego ataku Pisarski wysłał ok. 120 ludzi. Reszta miała obejść Michałkowice i atakować od strony Bytkowa. Dywersanci szybko zajęli zakład, wykorzystując pomoc swoich agentów (opracowania wymieniają sztygara maszynowego Karola Skutelę). Oddział Pisarskiego był bardzo dobrze uzbrojony. Posiadał min. 4 ciężkie i 8 lekkich karabinów maszynowych, oraz czeskie pistolety maszynowe. Około 160 górników freikorzyści zamknęli w łaźni. Dwudziestoosobowa grupa zdążyła ukryć się w schronie przeciwlotniczym, w którym znajdowała się również centrala telefoniczna i magazyn broni.
Do walki o odbicie "Michała" stanęły oddziały lokalnej samoobrony powstańczej (ok. 300 ludzi o bardzo wysokim morale, acz słabym uzbrojeniu), dowodzone przez naczelnika Michałkowic, weterana Powstań Śląskich - Walentego
Fojkisa. Wsparli ich harcerze podharcmistrza Pawła Wróbla. Z pomocą przybył oddział Policji z Siemianowic i samochód pancerny z Katowic. Pierwszy atak na dywersantów, broniących się w kopalnianym magazynie, został oparty. Fojkis został ranny, a wspierający szturm samochód pancerny zniszczony. Freikorzyści wytrzymali również drugi atak, wsparty przez dwa plutony z 75 Pułku Piechoty. Widząc, że zamyka się pierścień okrążenia, a Polacy z każdą godziną ściągają coraz większe siły Pisarski wysłał gońca z prośbą o pomoc. Nie przedarł się on jednak przez polskie placówki. Wiele wskazuje na to, że niemieckie dowództwo z góry spisało oddział Pisarskiego na straty, przydzielając mu misję de facto samobójczą (z której najprawdopodobniej nie zdawał sobie sprawy), i nie podejmując żadnych działań, które pomogłyby oblężonym dywersantom. Ich rzeczywistym celem było wprowadzenie na polskich tyłach możliwie dużego chaosu i ściągnięcie jak największych sił do obrony drugo i trzeciorzędnych celów. Podobnie można ocenić inne działania niemieckich oddziałów ochotniczych w pierwszych dniach września, które poza wysokimi stratami własnymi nie przynosiły praktycznie żadnych, wymiernych korzyści w postaci zdobyczy terenowych. Pisarski zginął najprawdopodobniej jeszcze przed ostatnim szturmem od przypadkowej kuli. Dowództwo wstrząśniętego tą stratą oddziału przejął po nim Karl Mania
Aby zakończyć przedłużające się walki Polacy ściągnęli z Chorzowa cały II batalion 75 Pułku Piechoty z Chorzowa pod dowództwem mjr. Tadeusza Chodorowskiego. Wraz z nim prawdopodobnie przybył i przejął komendę dowódca 75 Pułku płk. Stanisław Habowski. Wykorzystał on działka przeciwpancerne z oddziału por. Bernarda Drzyzgi do rozbicia punktów oporu przeciwnika i otwarcia drogi piechocie. Szturm kompanii por. Sznajderowskiego i kpt. Miecznikowskiego ostatecznie złamał obronę dywersantów. Polacy zdobyli pozycje przeciwnika, a jego niedobitki wyłapywano do wieczora w różnych częściach kopalni. Freikorzyści ponieśli w walkach o "Michała" ciężkie straty. Historycy oceniają je na ok. 30-50 zabitych i ok. 60 - 90 jeńców jeńców (z tego wielu rannych). Część
wziętych do niewoli dywersantów, w których rozpoznano obywateli
polskich i dezerterów z Wojska Polskiego została na miejscu
rozstrzelana. Polskie straty oceniane są na ok. 20 zabitych i ok. 40 rannych. Zginęło min. dwóch oficerów: ppor Józef Biedal i ppor. Władysław Stępurski.
Po ponownym zajęciu "Michała" Niemcy rozstrzelali tam 8 września 6
Polaków: Gerarda Drzymałę, Wilhelma Jendrusia, Franciszka Niedworka,
Maksymiliana Rolnika, Jana Rudzińskiego i Teodora Szewczyka.
--------------------------
Bibliografia:
Walki o kopalnię "Michał" we wrześniu 1939 r. Próba nowego spojrzenia, Grzegorz Bębnik, Rocznik Muzealny Siemianowicki 2007.
Wrzesień 1939 r. na Śląsku, P. Dubiel, wydanie 2 uzupełnione, Katowice 1963 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz